A może wzorem Gorzowa, pora na dostosowanie tutejszego teatru do wystawiania oper?
Krótko i zwięźle: od kilku lat bezustannie przekonuję do odtworzenia w Zielonej Górze tego, co działało przed wojną: czyli opery i teatru muzycznego. Szanowni Państwo, skoro można w Gorzowie, Olsztynie, w Płocku, w Rzeszowie- wszędzie tam przebudowano lub trwa ogromna przebudowa tamtejszych teatrów do roli wieloprofilowej- oprócz sztuki teatralnej będzie tam można lub już możnawystawiać opery i spektakle muzyczne, to czemu nie przywrócić pierwotnej roli budynkowi teatru w Zielonej Górze? Przecież to tu działało!
W 1931 roku otwarto w Zielonej Górze modernistyczną Halę Miejską projektu Oskara Kaufmanna. Działa tam opera zorganizowana na zasadzie impresariatu, rozpoczęła ona działalność dnia 1 kwietnia 1931 roku od wystawienia opery „Madame Butterfly” w nowo oddanym gmachu Teatru - Hali Miejskiej. Wystawił ją wrocławski teatr operowy, tytułową partię śpiewała wrocławianka Lydia Pfieffer-Clomb. Opery w Zielonej Górze wystawiały teatry operowe z Berlina, Wrocławia, Drezna etc. Urwało się to po przyjściu Polaków.
Odtwórzmy znów scenę operową. Przebudujmy naszą Halę Miejską (czyli obecny teatr), zróbmy z niego perełkę regionu, tak jak robią to inne miasta tej wielkości. One się rozwijają, my nie! Obudźmy się, popatrzmy wreszcie że inni poszli dalej w rozwoju, i chcą być konkurencyjni dla większych aglomeracji. Przecież można, i Zielona Góra była atrakcyjna kulturalnie także w przeszłości. Przecież obok, we Frankfurcie nad Odrą czy w Cottbus opery działają na zasadzie impresariatu!
To województwo jest dziś zaściankiem, niemal nic się w nim nie dzieje, a na pewno już nic bardziej ambitnego. Tutaj wykształceni ludzie o nieco szerszych horyzontach nawet nie mają po co zawitać. Bo niby co im tutejsza społeczność oferuje?
Kilka współczesnych hitów teatrów muzycznych:
